Tajemnica domu Turnerów

"Tu, na tym kontynencie, piękno i groza były związane ze sobą nierozerwalnie. Ludzie umierali tutaj z pragnienia, jeśli pomylili drogę. Jedna iskra mogła pochłonąć całe miasto. A dzieci, które wyszły za ogrodzenie, znikały bez śladu."
 
Kate Morton - uznana australijska pisarka, powraca z piękną, fascynującą powieścią, zatytułowaną "Tajemnica domu Turnerów".  W tej książce jest wszystko, co kocham w literaturze. Mamy tu starą rodzinną posiadłość, która skrywa niejedną tajemnicę, trzy pokolenia kobiet uwikłane w tragedię sprzed lat oraz niewyjaśnioną zbrodnię, która nie daje o sobie zapomnieć. Jest też stary, zakurzony kufer, który ukryty na strychu przechowuje pamięć o tych, którzy już dawno odeszli z tego świata. To Kate Morton w najlepszym wydaniu. Kto zna i ceni jej twórczość, nie będzie zawiedziony. To wielowątkowa, porywająca powieść, która zabiera nas do barwnej i gorącej Australii. Przenosimy się w czasie, by krok po kroku odkrywać kolejne tajemnice domu Turnerów.

"Wydarzenia w Halcyonie splatały się z ciążą, dziećmi, latem i upałem, długimi dniami i dziwnymi snami, życiem jej i ich, przeszłością i teraźniejszością."

Powieść rozpoczyna się od przedstawienia wydarzeń z 1959 roku. Jesteśmy w Adelaide Hills, w przepięknej posiadłości rodziny Turnerów w Australii Południowej. Ten wspaniały, ogromny dom wybudował pan Wentworth dla swojej ukochanej żony, której niestety nigdy nie było dane w nim zamieszkać. Po wielu, wielu latach posiadłość kupił Thomas Turner dla swojej rodziny. Wówczas dom otrzymał nową nazwę - Halcyon. W upalną wigilię Bożego Narodzenia, w Halcyonie przebywa Isabel Turner ze swoimi dziećmi. Szykują się do rodzinnego pikniku. Kilka godzin później ich ciała zostają znalezione przez przypadkowego przechodnia. Jest nim Percy Summers. Zmierzając do wodopoju, znajduje Isabel i trójkę jej dzieci leżących na piknikowych kocach. Wyglądają jakby spali. Najmłodsze dziecko, maleńka Thea Turner znika bez śladu...

 "(...) dziecko zrodzone z traumy już zawsze będzie naznaczone bliznami."

W kolejnej odsłonie poznajmy, mieszkającą w Londynie, dziennikarkę Jess Turner-Bridges. Jest grudzień 2018 roku. Zastajemy Jess w momencie, gdy otrzymuje ona niepokojącą wiadomość z Australii. Jej babcia Nora miała wypadek. Jess bez zastanowienia wyrusza w rodzinne strony. Nie była tam wiele lat. Dociera do Darling House, wspaniałej posiadłości, w której się wychowała. Na miejscu próbując wyjaśnić przyczyny wypadku swojej babci, natrafia na ślad rodzinnej tajemnicy, która pochłania ją bez reszty.

"(...) dom to nie miejsce, czas ani osoba, choć równie dobrze mógł być każdą z tych rzeczy albo nimi wszystkimi. Ale dom to przede wszystkim uczucie. Przeciwieństwem domu jest nie oddalenie, lecz samotność."

Kate Morton łączy ze sobą dwie przestrzenie czasowe. Prowadzi nas przez rodzinne tajemnice. Kiedy myślimy, że jesteśmy już blisko rozwiązania, atmosfera zagęszcza się jeszcze bardziej. Wraz z bohaterami, szukamy więc kolejnych tropów i z zapartym tchem  odkrywamy kolejne sekrety. Co się stało w upalne popołudnie 1959 roku?, jak zginęła rodzina Turnerów? i co się stało z maleńką Theą? oraz jaki ma to związek z Jess i jej babcią? Czy uda się po latach odtworzyć historię tych tragicznych wydarzeń? Zapewniam Was, że nie oderwiecie się od tej książki. To piękna i pełna nostalgii powieść. Bardzo polecam!

Zachęcam również do sięgnięcia po wcześniejszą powieść tej autorki, zatytułowaną
"Córka zegarmistrza"  


Komentarze