Córka zegarmistrza

 "Czas płynął tylko w jedną stronę. I nie zatrzymywał się. Nawet po to, by dać człowiekowi czas do namysłu".

Kate Morton - australijska pisarka, której sławę przyniosły takie powieści jak: "Zapomniany ogród", "Dom w Riverton", "Milczący zamek", "Strażnik tajemnic" czy "Dom nad jeziorem", tym razem również nie zawodzi. Jej ostatnia powieść pt. "Córka zegarmistrza" tylko potwierdza niezwykły kunszt literacki tej autorki. Powieści Kate Morton są porywające. W każdej z nich zawiera schemat, który przenosi czytelnika w czasie. Podobnie jest w "Córce zegarmistrza". Dwie historie, które dzieli sto pięćdziesiąt lat przenikają się ze sobą. To po mistrzowsku skonstruowana fabuła, która wciąga od pierwszej strony. To niezwykła historia wielkiej miłości, straty i przemożnej tęsknoty. Sekret skrywany przez lata, czeka na ujawnienie. Ból po doznanej krzywdzie domaga się zadośćuczynienia. Przypadkowo odnaleziona fotografia pięknej kobiety jest kluczem do rozwikłania wielu tajemnic, ale czy uda się odkryć jej prawdziwą tożsamość.

"Wszyscy odeszli. Odeszli dawno temu. Pytania należą do mnie. Supły, których nikt nigdy nie rozplącze. Bezustannie obracane w dłoniach, zapomniane przez wszystkich oprócz mnie. Albowiem ja nie zapomniałam niczego, niezależnie od tego, jak bardzo się staram."

Akcja powieści toczy się w dwóch przestrzeniach czasowych. Z jednej strony mamy współczesność, Londyn, rok 2017. W tej części główną bohaterką jest Elodie - młoda archiwistka - której, pewnego dnia w ręce trafia pudło z tajemniczą zawartością. Pudło jest nieoznakowane i zawiera fotografię nieznanej kobiety i szkicownik zapełniony rysunkami krajobrazu. Elodie, od pierwszej chwili odnosi dziwne wrażenie, że zna zarówno dom, jak i otoczenie ze szkicownika. Oznakowania wskazują na rok 1862. I do tej właśnie drugiej przestrzeni czasowej przenosi nas autorka. Tutaj narrację prowadzi tajemnicza Birdie. Z jej opowieści wyłania nam się niezwykły obraz epoki wiktoriańskiej. Pięknie oddany, z detalami opisany klimat wspaniałej posiadłości Birchwood, która to skrywa niejeden sekret.

To właśnie do Birchwood, latem 1862 roku przyjeżdża grupka artystów pod przewodnictwem malarza - Edwarda Radcliffe'a. Jego postać w tej historii jest kluczowa. Tego lata, ktoś pozostanie w Birchwood na zawsze. Wszyscy pozostali goście wyjadą, ale upływający czas nie zatrze zbrodni, którą tu popełniono. Mijają lata, obserwujemy kolejnych odwiedzających posiadłość. Każda kolejna osoba wnosi nową opowieść. Z zapartym tchem śledzimy rozwój wydarzeń. Czy uda się poznać prawdziwą tożsamość Birdie? i co tak naprawdę skrywają mury Birchwood?

"Pamiętam, jak Edward szukał mnie wzrokiem, jak serce tłukło mi się w piersi; pamiętam słowa, które szeptał mi do ucha, jago ciepły oddech na mojej skórze..."

Powieść ma bogatą fabułę, autorka wplata wiele pobocznych, pozornie ze sobą niezwiązanych wątków. Ale wszystko w tej historii jest przemyślane. Wszystko w końcowym momencie spaja się ze sobą idealnie. Czas - jest tutaj bohaterem drugiego planu. To, co pamiętamy, co zapisuje się na zawsze w naszych wspomnieniach. Te refleksje, które snują bohaterki powieści, mocno zapadają w pamięć. Oddziaływują na czytelnika. To wspaniała lektura, mnie pochłonęła bez reszty. Gorąco polecam!

"I podczas gdy moje imię, życie i moja historia zostały pogrzebane, ja, która kiedyś marzyłam o tym, by pochwycić światło, odkryłam, że sama stałam się pochwyconym światłem." 

Tej autorki, polecam również powieść "Tajemnica domu Turnerów" 

 

Komentarze