Migracje
"Migracje" to wspaniały debiut powieściowy australijskiej pisarki Charlotte McConaghy. To książka, która intryguje i zachwyca od pierwszych stron. Stanowi przejmujące połączenie literatury pięknej, thrillera psychologicznego oraz prozy zaangażowanej ekologicznie. Główna bohaterka, Franny Stone, wyrusza na Grenlandię z desperacką misją: chce odnaleźć ostatnie na świecie stado rybitw popielatych i towarzyszyć im w ich prawdopodobnie ostatniej migracji na Antarktydę. Kobiecie udaje się przekonać Ennisa Malone'a, kapitana kutra rybackiego, by zabrał ją na pokład. Twierdzi, że ptaki doprowadzą ich do ławic ryb, których na morzach już niemal nie ma. Mężczyzna skuszony wizją złotego połowu przystaje na jej propozycję. Jednak w miarę upływu czasu okazuje się, że Franny Stone nie jest tym, za kogo się podaje, a celem jej podróży jest ucieczka przed własną, mroczną przeszłością.
"Istnieją dwa światy. Jeden składa się z wody i ziemi, ze skał i minerałów. Ma jądro, płaszcz i skorupę oraz tlen do oddychania. Drugi składa się ze strachu. Mieszkałam w obu i wiem, że jeden sprawia złudne wrażenie podobieństwa do drugiego."
Charlotte McConaghy na kartach swojej powieści obrazuje nam mroczną przyszłość naszej planety. Żyjemy skazani na wyginięcie. Zwierzęta wymierają. Przyroda ginie na naszych oczach. Nieliczne grupki ptaków migrują w nieodkryte dotąd tereny w poszukiwaniu pożywienia. Próbują przetrwać. Kiedy zagłada dosięgnie wszystkich istot żywych, czeka nas koniec. Bohaterka książki, Franny Stone, od dziecka kochała dziką przyrodę. Jej miłość do ptaków wydaje się wręcz obsesyjna, co sprawia, że czytelnik z napięciem śledzi jej losy, próbując zrozumieć, co nią kieruje. Autorka stworzyła tę postać bardzo niejednoznaczną – dziką, nieprzewidywalną i głęboko poturbowaną przez życie. Okazuje się, że kobieta skrywa niejedną tajemnicę...
"Żyję nocami, które spędziliśmy w łóżku na czytaniu sobie nawzajem, albo weekendowymi porankami, kiedy urządzaliśmy sobie kąpiele, naszymi niekończącymi się wycieczkami, by obserwować ptaki, cichymi i doskonałymi, żyję tym, jak wdychaliśmy siebie nawzajem. Próbuję udawać, że będziemy mieli więcej takich chwil."
Książka jest bolesnym hymnem na cześć ginącej przyrody. Autorka nie moralizuje wprost, ale pokazuje ogrom straty, jaką jest świat pozbawiony dzikich zwierząt. To lektura, która budzi sumienie. Charlotte McConaghy mistrzowsko dawkuje napięcie. Retrospekcje z życia Franny powoli odsłaniają sekrety, które tłumaczą jej obecne zachowanie, prowadząc do nieuchronnego finału. "Migracje" to powieść o stracie – zarówno tej globalnej, jak i osobistej. To historia o tym, jak daleko jesteśmy w stanie się posunąć, by odnaleźć odkupienie i czy w świecie zmierzającym ku końcowi jest jeszcze miejsce na nadzieję. Wspaniała lektura, gorąco polecam!

Komentarze
Prześlij komentarz