Wszystkie twarze Audrey Hepburn
"Moja kariera jest dla mnie kompletną zagadką. (...) To była jedna wielka niespodzianka od pierwszego dnia. Nigdy nie sądziłam, że wystąpię w filmie i że wydarzy się to, co się wydarzyło."
Kiedy Audrey pojawiła się w filmie Williama Wylera - "Rzymskie wakacje" - ma za sobą zaledwie klika krótkich epizodów filmowych i prawie zerowe doświadczenie przed kamerą. To jednak rola księżniczki Anny wyniosła ją na szczyt filmowego firmamentu, z którego długo nie zejdzie, a jej kunszt i talent świat pozna w całej okazałości. Za ten film otrzymała Oscara i stanowiło to piękny początek jej aktorskiej kariery.
Po "Rzymskich wakacjach" Audrey Hepburn pojawiała się w takich filmach jak: "Sabrina" (1954), "Wojna i pokój" (1956), "Miłość popołudniu" (1957) czy "Historii zakonnicy" (1959). Jednak do historii kina przeszła jej rola w "Śniadaniu u Tiffany'ego" w reżyserii Blake’a Edwardsa z 1961 roku.
Lata 60. przyniosły zmiany w życiu prywatnym Audrey. Aktorka zawsze pragnęła mieć dużą rodzinę i zostać matką. Życie nie rozpieszczało ją niestety pod tym względem. Miała za sobą dwa nieudane małżeństwa. Niełatwo też przyszło jej zostać matką. Ale doczekała się dwóch synów i to na ich wychowaniu skupiła całą swoją uwagę.
W 1967 roku oficjalnie zakończyła swoją karierę aktorską, choć zagrała jeszcze później, sporadycznie w kilku filmach. Ostatni raz na ekranie Audrey pojawia się w 1989 roku, w filmie Stevena Spielberga „Na zawsze”. W latach 80. poświęciła się głównie działalności charytatywnej. Choroba zakończyła jej aktywność. Tę ostatnią walkę przegrała. Audrey Hepburn zmarła w 1993 roku w wieku 63 lat.
Biografię Audrey Hepburn czyta się jak wspaniałą powieść. Jest w niej zawartych dużo emocji i przeżyć wewnętrznych aktorki. Wraz z jej rozwijającą się karierą śledzimy jej miłosne rozterki, radości i smutki z prywatnego życia. Delikatna, skromna, uczuciowa stała się nie tylko ikoną kina, ale też uosobieniem elegancji. Jej styl stał się ponadczasowy.
Audrey nie była typem skandalistki. Dla niej najwyższą wartością była rodzina, dom, praca w ogrodzie, gotowanie. Skromnością i delikatnością zjednywała sobie ludzi wokół siebie.
Była również bardzo zaangażowana w pomoc humanitarną. Już w 1950 roku została członkiem organizacji UNICEFF, gdzie od 1988 roku pełniła rolę ambasadora dobrej woli. Los nie szczędził jej wzlotów i upadków. Bardzo ceniła życie rodzinne i chroniła swojej prywatności. Jej kariera trwała 33 lata, odeszła przedwcześnie, ale pozostawiła po sobie wspaniały dorobek.
"Moje życie nie było bajką. Miałam trudne chwile, ale zawsze było światełko na końcu tunelu"
Komentarze
Prześlij komentarz