Rozkosz istnienia czyli jak pokochałam siebie

"Wszystko jest kwestią decyzji: to, czy patrzymy na siebie z miłością i troską, czy też z dezaprobatą albo pogardą. To, w jaki sposób chodzimy i co jemy. Także to, jak postrzegamy innych - jest zawsze odzwierciedleniem tego, kim jesteśmy we własnych oczach."

 
Karolina Staszak - pisarka, malarka, matka, żona, ale przede wszystkim niezwykła kobieta - napisała wspaniałą książkę "Rozkosz istnienia czyli jak pokochałam siebie". Powstała szczera, przejmująca i fascynująca opowieść, o tym jak żyć w zgodzie ze sobą, jak być spełnioną i szczęśliwą kobietą, niezależnie od tego, jakie zasoby wewnętrzne i zewnętrze mamy do dyspozycji. I pomimo tego, że na rynku wydawniczym mamy dzisiaj naprawdę spory wybór podobnych poradników, to ta publikacja zasługuje na szczególne wyróżnienie. Napisana jest lekko, przejrzyście i bardzo przystępnie. Autorka dzieli się z nami doświadczeniami z własnego życia. W naturalny, swobodny sposób pisze o własnych bolączkach ciała i ducha. Skupia się na trzech najważniejszych, nierozerwalnych aspektach naszego funkcjonowania, jakimi są ciało, umysł i emocje.
 
"Do poczucia szczęścia możemy dotrzeć przez współpracę umysłu serca oraz ciała. Pracując jednym, wpływamy na drugie i trzecie. Myśli wywołują w nas emocje, a te wpływają na ciało oraz na myśli. Ciało, gdy jest słabe, zamęcza nasze uczucia itd... Koło się zamyka, bo wszystko jest zależne od siebie nawzajem." 
 
Żyjemy czasem w stanie letargu, permanentnego niezadowolenia, wyuczonego narzekania, zamartwiania się i samokrytyki. Nieraz dopiero silny wstrząs jest w stanie wyrwać nas z takiego stanu. Dla naszej autorki była to ciężka choroba i kryzys w związku. Ciało, które któregoś dnia odmówiło posłuszeństwa, zmusiło naszą pisarkę do przewartościowania całego swojego życia. I ten proces Karolina Staszak opisuje nam krok po kroku.
 
"Latami żyłam w przeświadczeniu, że jestem za słaba, zbyt szara, taka przeciętna i nie dość dobra. Doprowadziło mnie to nad przepaść, w którą w końcu runęłam. Może to i dobrze, bo przynajmniej siedząc na dnie, z połamanymi nie tylko nogami, ale też całym roztrzaskanym światopoglądem, mogłam wybrać, co zrobię lub czego nie zrobię ze swoim życiem."

Myślę, że wiele z nas, kobiet, zna taki stan, że doszłyśmy do muru. Przekroczyłyśmy pewną linię i już nic nie będzie takie jak wcześniej. Wówczas najczęściej dokonujemy zmian, szukamy informacji, dokonujemy analizy naszego życia, czasem szukamy pomocy u innych ludzi. To nie zawsze muszą być ogromne kamienie milowe w naszym życiorysie, czasem to małe, ciche zmiany, które jednak przynoszą widoczne efekty. 
 
Książkę Karoliny Staszak naprawdę warto przeczytać. Dla mnie stanowi kwintesencję tego, co w życiu ważne, o co warto się starać i w co zainwestować, czyli tak naprawdę w poznanie, akceptację i pokochanie samego siebie. Bez tego nie ruszymy dalej. A szkoda czasu na zamartwianie się. Świat wokół jest piękny. Wartością są ludzie, z którymi połączyły nas zawiłe ścieżki losu. Warto ich również dostrzec i uczyć się od siebie wzajemnie. W kobietach drzemie wielka siła i tylko same możemy zawalczyć o siebie. Pamiętajmy o tym!
 
"To my nadajemy sobie kształt i charakter. My się uczymy siebie oraz świata. Popełniamy po drodze błędy, a potem targa nami poczucie winy. Jest ono kolejnym gwoździem do trumny, w której złożymy wewnętrzne poczucie własnego szczęścia. Tego, którego nikt poza nami samymi nam nie da. Partner, mąż, żona, praca, dziecko... To tak nie działa."

Komentarze

Prześlij komentarz