Intymne zapiski o samotności

O Annie Ciarkowskiej - pisarce, poetce, filolożce i literaturoznawczyni - zrobiło się ostatnio głośno za sprawą jej najnowszej powieści pt. "Dewocje". Ja natomiast, chciałam zwrócić Państwa uwagę na jej wcześniejszą publikację pt. "Pestki". Nie jest to klasyczna powieść, to raczej zbiór przemyśleń, refleksji, intymnych zapisków. Wszystko to zebrane jest chronologicznie. Te krótkie opowieści składają się na historię życia młodej dziewczyny, otulonej samotnością, smutkiem i nadwrażliwością na świat. To piękna, wzruszająca i mocno zapadająca w pamięć lektura. 
 
To historia o trudach dojrzewania i próbach dopasowania się do otaczającego świata. Główną bohaterką jest bezimienna dziewczyna, wychowywana przez matkę, babcię i prababcię. W domu bez mężczyzn. Jej jedyną koleżanka i powierniczką jest Malinka. Książka jest zapisem problemów dorastania, trudnych relacji rodzinnych i szkolnych, poszukiwania własnej tożsamości, próbą kreowania siebie. Pomału dziewczynka staje się kobietą. Otwiera się przed nią nowa przestrzeń, nowe oczekiwania i wymogi stawiane na każdym kroku. Codzienność wypełniona wykluczeniem, strachem, niepewnością zaczyna odciskać swoje piętno na jej kruchej psychice. A świat jest bezwzględny. I tu wchodzimy w problematykę depresji i samotności. 
 
"Tej nocy zasypiałam w nieskończoność i śniło mi się, że świat się nie kończy. Wszyscy żyją, jak żyli, chodzą i robią świat , tak jak robili, i tylko ja pośrodku tego wszystkiego wysycham, rozpadam się i czernieję. Już wiem, że nie przeżyję świata do końca".

Czytając "Pestki" mamy wrażenie, że mamy przed sobą pamiętnik z życia młodej kobiety. Autorka wpuszcza nas w intymny, wewnętrzny świat bohaterki. Słowa - są bardzo ważne w tej książce. Słowa, które dziecko słyszy od najbliższego otoczenia, słowa, które mocno zapadają w pamięć, słowa, które ranią, słowa, które kształtują nasze wyobrażenie o samym sobie. Słowa, nakazy, "dobre rady", narzekania, ubolewania - wszystko to wlewa się w duszę wrażliwego, młodego człowieka i kiełkuje, niczym połknięta pestka. Od tego rodzi się potrzeba, by nie chcieć żyć, by zniknąć dla świata.

"Położyłam się pod łóżkiem i po raz pierwszy wyobraziłam sobie, że mnie nie ma. Tak zupełnie. Ciemność rozlała się pod powiekami i chociaż szybko otworzyłam oczy, wycierając mrok, została mi w oku mała czarna plamka. Mama mówi, że to może muszka, jęczmień, pyłek, że mi się tylko wydaje. A ja myślę, że to jest początek jakiegoś końca".
 
Problem depresji został w tej książce mocno zaakcentowany. Autorka dosadnie przedstawia wewnętrzny świat człowieka chorego na depresję. Krok po kroku mrok ogarniający człowieka, odbiera mu siły psychiczne i fizyczne. Stan, kiedy nie można wstać z łóżka, uczucie smutku bez wyraźnego powodu. I w tym wszystkim niezrozumienie otoczenia. Brak pomocy, lekceważenie, odrzucenie. Te opisy poruszają, wymuszają refleksję i przemyślenia. Poddajemy się nastrojowi bohaterki i razem z nią współodczuwamy. 

"Jestem zmęczona ilością świata, który mnie otacza. I tym, że nie znajduję w nim życia"
 
Jestem  przekonana, że jeszcze nie raz usłyszymy o Annie Ciarkowskiej. Prezentuje ona wyjątkowy styl i kunszt literacki. Przede mną kolejna jej powieść "Dewocje". Recenzja niebawem.

Komentarze