Jak się starzeć bez godności

"Po czym poznać, że to już?
Same byśmy chciały wiedzieć. Żyłyśmy przez tyle lat spokojnie, popijałyśmy wino, machałyśmy nóżką, rodziłyśmy dzieci, pisałyśmy książki i nagle, bez ostrzeżenia, stanęłyśmy na progu starości. A przecież wciąż byłyśmy w trybie młodość, halo!"
 
Właśnie, po czym poznać, że to już? Dobre pytanie, na które autorki tego rewelacyjnego poradnika próbują znaleźć odpowiedź. Dobry nastrój macie gwarantowany przy zetknięciu się z tą książką. Jak dowiedziałam się z tego poradnika sama jestem w wieku przedstarczym. Wiek 45+ to nie przelewki. Właściwie to już równia pochyła. Zatem, czas się przygotować na "jazdę bez trzymanki". Najlepiej też sięgnąć po dobrą literaturę, która przeprowadzi nas przez ten mroczny tunel, nad którym powiewa napis "starość". Taka książka przynajmniej nas pokrzepi, rozśmieszy, kiedy już dobrniemy do tego momentu, że niewiele nam do śmiechu zostanie...

"Gdzie są, do diabła, szkoły starzenia się? Gdzie broszury oswajające z siwieniem, marszczeniem i plamkami wątrobowymi na dłoniach? Gdzie poradniki, jak wyglądać sexy w berecie, gdzie ostrzeżenia przed postarzającym beżem?
 
Czym jest starość? i kiedy się zaczyna? - tego dowiecie się z publikacji Magdaleny Grzebałkowskiej i Ewy Winnickiej pod przewrotnym tytułem "Jak się starzeć bez godności". Ta książka jest skierowana do sporej grupy - kilku milionów Polaków pochodzących z przełomu lat 60. i 70. XX wieku. Szczególnie dla kobiet, które dzisiaj znajdują się w wieku 40-50 lat. To właśnie ten moment, kiedy zaczynamy dostrzegać pierwsze zmiany w naszym wyglądzie, pierwsze symptomy upływającego czasu. No może nie pierwsze, ale z pewnością, dość widoczne zmiany. 
 
"Tak więc będąc osobą dobrze zapowiadającą się, doznałam dużego wstrząsu, gdy zorientowałam się, że nie tylko jestem już po czterdziestce, ale i przed pięćdziesiątką. Gdziekolwiek się nie ruszę - jestem najstarsza."
 
Kobieta w "pewnym wieku" staje się przeźroczysta. Choć dzisiaj wielu z nas wydaje się to odległe, przychodzi szybciej niż się spodziewamy. Nasz kultura, która oparta jest głównie na kulcie młodości, przestaje zauważać kobiety dojrzałe. Stają się niewidzialne, nie wzbudzają zainteresowania. Ale przeźroczystość jest też uczuciem wyzwalającym. Jesteśmy wreszcie tylko same dla siebie, nie musimy się nikomu podobać, zabiegać o atencję. Skoro nas nie widać, zaczynamy żyć, skupiając się na własnym rozwoju wewnętrznym. I to jest fajne.
 
"Po pięciu dekadach dbania o widzialność, przejmowania się coludziepowiedzyzmem, konwenansami, zmarszczkami, grubym tyłkiem, krzywą łydką, wąsikiem i siwym odrostem - nagle przestałam się tym przejmować. Oczywiście, nie przestało mi zależeć na mnie, sobie chcę się podobać, ale na moich warunkach."
 
Autorki piszą o sobie, dzielą się z nami przeżyciami z własnego życia. W dowcipny i błyskotliwy sposób opisują swoje zmagania ze skutkami upływającego czasu. Poruszają temat medycyny estetycznej, chorób i opieki zdrowotnej, kontaktów towarzyskich, relacji w rodzinie, seksu, sportu, odchudzania. Ta publikacja to cały kalejdoskop, tego, co czeka każdego z nas po wstąpieniu na ścieżkę ku starości. Czyta się to świetnie. Książkę pochłonęłam błyskawicznie. Duże uznania również dla ilustratorki - Agaty Endo Nowickiej. Zatem zachęcam do czytania, z pewnością nie będzie to czas stracony.
 
"(...) ewolucja powinna dać nam jeszcze więcej rąk, tak jak uczyniła to z boginią Kali. Wówczas mogłybyśmy pozostałymi dłońmi naciągać brzuchy, rozciągać cellulit na udach, wygładzać kolana, podnosić pośladki. Ale niestety, rozkładam ręce w geście bezradności i czuję, jak skóra twarzy z bulgotem i falowaniem wraca na swoje miejsce."

Komentarze